„W Wiedniu i na Broadwayu” to kolejna odsłona tegorocznego cyklu Musica Ars Amanda zatytułowanego „W zwierciadle muzyki”. Orkiestra Filharmonii Krakowskiej pod batutą Sławomira Chrzanowskiego (dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Zabrzańskiej), w towarzystwie Joanny Trafas (sopran) i Arkadiusza Dołęgi (tenor), starała się przybliżyć młodym słuchaczom oraz stałym bywalcom koncertów Filharmonii, gatunki sceniczne, które narodziły się w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku.
Jak to bywa na koncertach tego cyklu, średnia wieku widowni oscylowała w okolicach kilkunastu lat. Publiczność zdominowana była przez gimnazjalnych i licealnych „melomanów”. Można by sądzić, że niektórzy znaleźli się tu tego wieczoru z przypadku lub „bo Pani tak kazała”, jednak Sławomir Chrzanowski wraz z orkiestrą i artystami starali się zachęcić nawet tych najbardziej opornych. Dyrygent, któremu tego wieczoru przypadła również rola prowadzącego koncert, raczył publiczność informacjami na temat rozwoju obu gatunków i starał się w jak najbardziej przystępny sposób, wprowadzić widzów w świat operetek i musicali. Publiczność może nie powtórzy wszystkich podanych faktów, lecz z pewnością zapamiętała kilka zabawnych anegdotek.
Program obfitował w najpopularniejsze tytuły. Pierwsza część koncertu została poświęcona operetce- utworowi scenicznemu- córce opery- który narodził się w Europie w 2 połowie XIX wieku. Jak dowiedzieliśmy się w trakcie koncertu, kolebką operetki była Napoleońska Francja, ówczesna stolica kulturalna Europy, w której prężnie rozwijało się życie artystyczne, muzyka i teatr. Z francuskich scen, operetka trafiła również do Wiednia. Najwybitniejszym przedstawicielem tzw. złotego okresu operetki wiedeńskiej był tworzący w tym czasie Johann Strauss (syn). Koncert zainaugurowała uwertura do operetki „Zemsta nietoperza” wspomnianego twórcy. Utwór lekki, melodyjny, wpadający w ucho i świetnie wykonany.
Następnym utworem był fragment z „Kandyda” Leonarda Bernsteina – przykład operetki „zza oceanu”. Aria „Glitter and be Gay” zachwyciła nie tylko mnie, lecz całą widownię – bardzo dobre wykonanie jednej z trudniejszych arii przez Joannę Trafas i jednocześnie charyzmatyczne odegranie roli Kunegundy.
Kolejne utwory przeniosły nas w czasie nieco dalej. Późniejszy rozwój operetki wiedeńskiej, to okres, w którym prym wiedli Imre Kalman i Ferenc Lehar: usłyszeliśmy piosenkę Boniego z operetki „Księżniczka Czardasza” w wykonaniu Arkadiusza Dołęgi oraz duet w utworze „Usta milczą” z operetki Wesoła Wdówka. W tym drugim, zaproszenie do roli chóru dostała publiczność i choć nasz śpiew okazał się „dobry, ale stłumiony wewnątrz” (widzowie nie dali się porwać chwili i stłumienie wyszło nam tak kapitalnie, że w zasadzie byliśmy niesłyszalni), nie umniejszyło to świetności wykonania utworu przez artystów.
Duet Eurydyki i Jowisza z operetki „Orfeusz w piekle” Jacquesa Offenbacha (twórcy operetki paryskiej), wieńczył pierwszą część koncertu – to utwór, który najbardziej mnie rozbawił: Arkadiusz Dołęga (z wielką czerwoną muchą pod szyją i złotym kapeluszem) i Joanna Trafas jako Eurydyka, o której względy ubiega się mucha. Co robili? Jak to określił Sławomir Chrzanowski: „bzyczeli”- i to całkiem nieźle!
Po krótkiej przerwie, przyszła kolej na musical – rodzaj muzyki scenicznej łączący różne gatunki muzyczne i rodzaje tańca, którego kolebką był nowojorski Broadway. Tego wieczoru miałam wrażenie, że tenże Broadway zawitał na scenie Filharmonii Krakowskiej.
Zachwycająca suita łącząca najpiękniejsze tematy muzyczne z musicalu „Nędznicy”, Claude-Michela Schönberga, znanego szerszej publiczności dzięki filmowej ekranizacji powieści Wiktora Hugo z 2012 roku. Wspaniale było usłyszeć te dźwięki na żywo i przypomnieć sobie postaci i sceny z musicalu. Następnie moja ulubiona piosenka musicalowa: „Memory” z „Kotów” Andrew Lloyd Webbera w wykonaniu Joanny Trafas, „This is the moment” z „Jeklly and Hyde” i jeden z największych przebojów musicalowych i duetów miłosnych „All I ask of you” z musicalu „Upiór w operze” Andrew Lloyd Webbera – głosy Joanny Trafas i Arkadiusza Dołegi w tym utworze przypomniały mi jego niesamowite wykonanie przez Emmy Rossum i Patricka Wilsona (filmowych Christine Daaé i Raoul z ekranizacji z 2004 roku).
Koncert zakończył utwór „You are the one that I want” z musicalu Grease Jima Jacobsa. Dyrygent zarekomendował: “wszyscy tańczą”, a artyści porwali do tańca całą widownię (w zasadzie tańczyli wokaliści; widownia, poza nielicznymi wyjątkami, ograniczyła się do entuzjastycznego bujania w rytm muzyki).
Kolejna odsłona Musica Ars Amanda dobiegła końca, publiczność zaczęła opuszczać swoje miejsca, a ja czułam niedosyt. W programie zawarto jedne z największych „przebojów” obu gatunków scenicznych. Śpiewaków i orkiestrę słuchało się i oglądało z przyjemnością, a prowadzenie koncertu przez Sławomira Chrzanowskiego było niezwykle zgrabne i ciekawe. Jednak… była to jedynie namiastka pełnych kompozycji – dlatego też: nabrałam apetytu na więcej! Może kiedyś na scenie Filharmonii Krakowskiej usłyszymy pełne wersje Broadway’owych hitów, a orkiestra i śpiewacy przeniosą publiczność np. w świat XIX- wiecznej Francji Wiktora Hugo?
Autor recenzji: Gabriela Czechura
Koncert: „W Wiedniu i na Broadway’u”
Miejsce: Filharmonia im. Karola Szymanowskiego w Krakowie
Data: 26.01.2017r.
Udział w koncercie, dzięki uprzejmości Filharmonii Krakowskiej.