Słodkie i zdrowe czyli desery, które możesz jeść codziennie. Prawda czy fałsz?
Yellow submarine
Bardzo lubię ten przepis, a to z dwóch powodów: jest smaczny i szybki w przygotowaniu. Jego zaletą jest też to, że w zależności od aktualnych zasobów lodówki i domowej spiżarki, można go bardzo łatwo modyfikować. Ja tak zrobiłam, ponieważ nie udało mi się nigdzie znaleźć popingu z amarantusa, a domowe sposoby samodzielnego uprażenia kosztowały mnie patelnię, więc skapitulowałam i zwyczjnie go pominęłam. I tak bez popingu, ale uzbrojona w banana, orzechy (w przepisie włoskie, ale zastąpiłam je laskowymi, bo takie akurat miałam pod ręką), olej kokosowy i jogurt naturalny przystąpiłam do dzieła. Na roztopionym na patelni oleju kokosowym usmażyłam pokrojone w kostkę banany. W tym samym czasie na drugiej patelni uprażyłam orzechy laskowe. Gdy wszystko było gotowe, do wysokiej szklanki przełożyłam jogurt naturalny, na to wsypałam orzechy, a całość przykryłam wciąż jeszcze ciepłym bananem. Pycha! Do popicia oczywiście świeżo zrobiona lemoniada, według przepisu Moniki Mrozowskiej, ale tym razem bez pietruszki – pech chciał że akurat mi wyszła – więc tylko soczyste cytryny, miód, woda gazowana i kostki lodu. W sam raz na letnie wieczory. Całość to: około 170 kalorii za jogurt i tyle samo za szklankę lemoniady.
Makowiec amarantusowiec
Kolejnym przepisem który wzięłam w obroty był makowiec-amarantusowiec, ale łatwo nie było. Mimo że bez pieczenia, bo bez ciasta, jednak zdobyć na niego składniki graniczyło z cudem. Popingu jak nie było tak nie ma. Musiałam więc sama go uprażyć, i jak wspomniałam wcześniej, przypłaciłam to patelnią. Na szczęście z pozostałymi składnikami poszło już łatwiej. I tak: suszone śliwki ugotowałam w mleku ryżowym, a następnie zmiksowałam i wymieszałam z mielonym makiem, poszatkowanymi rodzynkami i skórką z pomarańczy oraz resztką niespalonego amarantusa. Do tego dodałam zmielone migdały (dzięki uprzejmości mamy mojej drugiej połówki, bo kto dziś do cholery trzyma w domu młynek?). Tak powstałą masę przełożyłam do wysmarowanej olejem ryżowym foremki i zamknęłam w lodówce na sześć długich godzin. Po tym czasie, gdy masa zastygła, mogłam śmiało wyjąć ciasto-nie-ciasto z lodówki i pokroić na porcje. Ale uwaga, proporcje podane w przepisie przewidują osiem porcji, z czego każda z nich ma po 250 kalorii, mimo że nie ma w niej ciasta. Warto też zaznaczyć, że w smaku nie jest to klasyczny makowiec, jaki każdy z nas zna od małego. Niemniej jest smaczny, inny, ale smaczny. Fajnie się kroi, lekko ciągnie niczym galaretka. Fajne urozmaicenie klasycznego przepisu.
Recenzowała: Karolina Chłoń
Autor: Monika Mrozowska
Tytuł: Sirocco. Słodkie i zdrowe czyli desery, które możesz jeść codziennie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zwierciadło