W swoim nowym dokumencie Katalonka, Roser Corella, przenosi się do Libanu i poddaje wiwisekcji tamtejszy system zatrudniania zagranicznej służby domowej. Odsłania przy tym mroczną stronę relacji między pracownikami i pracodawcami oraz słabość systemu kafala, który nie chroni ani jednych, ani drugich.
„Pokój bez widoku” odziera ze złudzeń co do pracy w roli służby domowej w Libanie już od pierwszych momentów. W tle czarnego kadru rozlega się głos osoby rozmawiającej z agencją, pośredniczącą w zatrudnianiu służących. Okazuje się, że „cena” poszczególnych kobiet zależy od ich narodowości; różne kwoty należą się pośrednikom w zależności od tego, czy osoba pochodzi z Ghany, czy z Etiopii. Podobno narodowość ma wpływ na to, jak pracownice wykonają swoją pracę. W agencjach na dużych ekranach wyświetlają się skany paszportów i zdjęcia kobiet, czekających na zatrudnienie. Przywodzi to na myśl raczej targ niewolników, niż rzeczywiste agencje.
Corella pokazuje, jak przybywające do Libanu kobiety zostają pozbawione swoich podstawowych praw – praw, które, jak mogłoby się wydawać, przynależą się każdemu człowiekowi. Zamknięte na klucz w ciasnych pokojach, zmuszone do pracy dłużej, niż 8 godzin, są też pozbawione paszportów i dokumentów, umożliwiających rezygnację, jeśli warunki im nie odpowiadają. Obcokrajowczynie przyjeżdżają z różnych powodów – żeby móc zarobić na studia, żeby pomóc rodzinie, która nie jest w stanie ich utrzymać. Agenci wyłapują chętne do pracy dziewczyny przeważnie w krajach afrykańskich, takich jak Niger, Gambia, czy Kenia, obiecując im trzyletni kontrakt, zapewniający pracę w dobrych warunkach i niezłe zarobki. Kilka miesięcy później część z tych dziewcząt popełnia samobójstwo.
Mocną stroną dokumentu Katalonki jest obiektywne przyjrzenie się powodom, dla których sytuacja zagranicznych pracowników w Libanie przyjęła tak tragiczny obrót. Choć od pierwszego ujęcia stanowisko twórczyni w tej kwestii jest jasne, film nie ogranicza się do nieuargumentowanej krytyki systemu. Reżyserka analizuje spaczone realia od podszewki, wskazując, jak w planach mieszkań zaczęto wyrysowywać maleńkie pokoiki bez okien – tytułowe pokoje bez widoku, przeznaczone dla pomocy domowej. Zostają też wyjaśnione zasady kafali, na bazie której bazuje system zatrudniania służby. Corella nie pomija też tematu społeczno-kulturowej przyczyny takiego stanu rzeczy – zmieniającej się sytuacji kobiet. Od libańskich gospodyń oczekuje się wszystkiego: pracy zarobkowej, zadbanych dzieci, wykwintnych przyjęć, a przede wszystkim utrzymanego w idealnym porządku mieszkania. W wyniku przemian służba stała się finansowo osiągalna także dla klasy średniej – nic dziwnego, że sfrustrowane kobiety sięgają po taką pomoc. Jednak presja społeczna, w połączeniu z systemem, w którym stają się czyimś kalifem – opiekunem-sponsorem, generuje patologię. Jak stwierdza jedna z wypowiadających się postaci, ten system jest tak stworzony, że sam z siebie wywołuje przemoc.
„Pokój bez widoku” odmalowuje sytuację nie tylko korzystając z bezpośrednich świadectw pracownic, dotkniętych przemocą, ale też za pomocą zdjęć, świetnie oddających dręczące je poczucie odizolowania i zamknięcia. Kadry wielokrotnie obejmują widok zatłoczonych wysokimi budynkami osiedli, czasem uchwycone są nawet pracujące za szybami kobiety, wyglądające jak więźniowie, schwytani w pułapkę cudzego luksusu. Powraca też obraz służących, pracujących na tak ograniczonej, zagraconej przestrzeni, że widz sam zaczyna odczuwać jej ciasnotę.
Mimo że reżyserka stara się zachować różnorodność, rozmawiając zarówno ze służbą domową, jak i pracodawczyniami, chwilami „Pokój bez widoku” staje się nieco monotonny. Choć wszystkie historie opowiedziane w filmie wydają się równie ważne, w pewnym momencie można mieć wrażenie, że zaczynają się powtarzać. Szkoda, że w filmie nie zostaje szerzej przedstawiony wątek powstawania ruchów walczących z opresyjnym systemem. Radiostacja, spotkania i protesty, prowadzone przez byłe i aktualne pracownice, pojawiają się zaledwie w kilku scenach.
Dokument kończy się klamrą: tym razem kobieta, na tle ciemnego kadru, rozmawia z agencją, dopytując się o możliwość zatrudnienia pomocy. Wiąże się to ze smutną konkluzją: rozmówca otwarcie informuje ją, że może także zatrudnić kobiety z kraju, który zakazał wyjazdów do pracy w Libanie. Przedostają się one do kraju nielegalnie, okrężną drogą. Corella pokazuje też, jak sytuacja w Afryca zmusza młode dziewczyny do wyjazdu – w domu nie mają jak się utrzymać, natomiast świadomość tego, jak wygląda sytuacja pracownic w Libanie, jeszcze do nich nie dotarła. Agencje mogą łatwo żerować na ich desperacji i nieświadomości.
Kwestia naruszania praw człowieka w Libanie dopiero od niedawna staje się coraz bardziej znanym faktem. Dla tych, którzy jeszcze o tym nie słyszeli, film Corelli może być ostrą igłą, przekłuwającą bańkę komfortu. Jest to jednak zabieg, któremu warto się poddać. „Pokój bez widoku”, ironicznie nawiązujący tytułem do jakże innego w charakterze, „Pokoju z widokiem” Jamesa Ivory’ego, to dzieło przygnębiające, ale przy tym bardzo pouczające. Uświadamia, że problem dyskryminacji służby domowej, wydający się reliktem przeszłości, przynależnym raczej filmom nawiązującym do dawnych czasów, jak „Służące” Tate’a Taylora, ma miejsce w teraźniejszości, codziennie, wokół nas i nie da się go ignorować.
Autor recenzji: Agata Grzybek
Tytuł: Pokój bez widoku (Room without a View)
Reżyseria: Roser Corella
Scenariusz: Roser Corella
Data premiery: 24 kwietnia 2021
Źródło zdjęcia: https://dot.krakowfilmfestival.pl/static/3536/stills/low/Room%20without%20a%20view_1.jpg
Ocena: 7/10
Film obejrzany podczas 61. Krakowskiego Festiwalu Filmowego