„Pamiętaj, Karol, po co to robisz – powiedziała spokojnym głosem. – Tu nie chodzi o zemstę czy odwet, ale o wyrównanie. O równowagę. A równowaga to pokój. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o pokoju? Jak zrozumiecie, że za uderzenie brata albo siostry czeka was dokładnie to samo, to przestaniecie się bić. Będzie między wami równowaga. Lepiej, jak nikt nie jest nic nikomu winien, prawda?”
W małym mazurskim uzdrowisku dochodzi do pierwszego od wielu lat brutalnego morderstwa. Ofiarą jest bezdomna kobieta, a jej śmierć zostaje powiązana z przypadkami tajemniczych zgonów, do których dochodziło w Młodziewicach na przestrzeni ostatnich kilku tygodni.
„Nieco bliżej piekła” to jeden z wielu debiutów literackich, po które miałam okazję sięgnąć w ostatnim czasie i przyznaję, że jest to kolejna dopracowana, pozytywnie zaskakująca lektura, co świadczy o naprawdę wysokim poziomie wydawanych propozycji, także wśród nowych nazwisk na rynku i powoduje, że jeszcze chętniej sięgam po nieznane nazwiska. Mimo że akcja dzieje się w małym miasteczku, co jest dość często wykorzystywanym, zwłaszcza przez autorów kryminałów, miejscem akcji, a bohaterowie dźwigają ze sobą ciężki bagaż życiowy, który wpływa na ich pracę i relacje, to nie można odmówić autorowi lekkości pióra i tego czegoś, co sprawia, że historia naprawdę wciąga i czyta się jednym tchem, a właściwie staje się wręcz nieodkładalna.
Młodziewice stanowiące tło fabuły to jedno z wielu miasteczek w Polsce, umieszczone gdzieś na Mazurach. Sielskie, spokojne, gdzie wszyscy się znają, bywają na mszach w kościele nie tylko w niedzielę, wiedzą do kogo udać się by zakupić bimber i przymykają oko na znikających bezdomnych. Znalezienie kobiety z wbitą w głowę siekierą, której ciało ułożono w pozycji przypominającej krzyż, wstrząsa jednak lokalną społecznością i skłania władze do poszukiwania szybkiego rozwiązania zagadki i ujęcia sprawcy. Tak spektakularna zbrodnia nadaje sprawie rozgłosu, który w obecnym momencie nie jest na rękę włodarzom miasta, przygotowującego się właśnie do wzięcia udziału w prestiżowym konkursie. Czy seria zabójstw ma coś wspólnego z prowadzonym przez miejscowego proboszcza schroniskiem dla bezdomnych lub nielegalnie pędzonym przez jednego z mieszkańców alkoholem, tak chętnie pitym przez lokalną społeczność? Właśnie takie pytania zadają sobie przejmujący sprawę policjanci. Jest to podkomisarz Karol Kośnierz, który mimo że nie może poszczycić się wybitnymi osiągnięciami na polu zawodowym, przez co bywa wyśmiewany przez kolegów, to jednak zwyczajnie nie ma zbyt wielu okazji do łapania przestępców i spektakularnych policyjnych sukcesów w tak spokojnej okolicy, jaką są Młodziewice. Co jednak istotne, jego moralność nakazuje mu rozwiązywać sprawy przestępstw w mniej konwencjonalny sposób, w myśl kodeksu Hammurabiego, i zasadniczo to decydujący czynnik stanowiący o braku wykrywalności sprawców w prowadzonych przez niego od czasu do czasu sprawach. Oko za oko, ząb za ząb, to tą zasadą kieruje się policjant, trzymający w szachu kilka znanych mu osób z miasteczka, i jest to całkiem ciekawy wątek – aż szkoda, że nie został bardziej szczegółowo poprowadzony! Cóż, wciąż było mi za mało przykładów jego działań.
Do pomocy Kuśnierzowi skierowany zostaje wybitny specjalista, owiany legendą Wiktor Bogart, który dołącza z komendy wojewódzkiej. Jednak czy za jego sławą faktycznie idą osiągnięcia, czy to tylko upadła gwiazda, która ukrywa przed światem swoją ciemniejszą stronę? Tutaj ocena nie jest jednoznaczna, nie chcąc wyjawiać wszystkiego pozostawię czytelnikowi pewną dozę tajemniczości.
Mamy więc dwie zmęczone życiem, walczące z nałogami i chorobą postaci, skrajnie odmienne w swoich działaniach i przekonaniach, które jednocześnie muszą ze sobą współpracować, i w sumie to wzajemnie się od siebie uczyć (tak, co ciekawe, w tej relacji to nie do końca Wiktor Bogart pełni funkcję mentora i mistrza, wbrew pozorom wiele w śledztwie zależy od Kośnierza, któremu Bogart zostawia wolną rękę czy też może bardziej – inicjatywę).
Chociaż intryga nie jest przesadnie skomplikowana, to wplecenie w historię dwóch ciężko doświadczonych przez los śledczych nadaje historii dodatkowego emocjonalnego balastu, nieco ukierunkowując fabułę na ten właśnie obyczajowy kierunek, jednak bez uszczerbku dla wątku kryminalnego, a w zasadzie ciekawie go balansując. Zakończenie jest dość nietypowe, nawiązuje do wspomnianego kodeksu moralnego wyznawanego przez jednego z dwóch głównych bohaterów – mimo że sprawiedliwości staje się zadość, to jednak ma ona zupełnie inny, pozaprawny wymiar. Jak wspomniałam, żałuję, że w powieści nie znalazło się jeszcze więcej przykładów „oko za oko, ząb za ząb”, stanowiły one bowiem bardzo ciekawe uzupełnienie głównego śledztwa, i chętniej przeczytałabym o jeszcze kilku „ofiarach”. O ile jednak na powrót podkomisarza Kośnierza po finale za bardzo nie ma co liczyć, Autor w ostatnich słowach daje szansę na kontynuację z udziałem Wiktora Bogarta, który najwyraźniej skrywa jeszcze niejedną tajemnicę i wiele możemy się o nim dowiedzieć. W każdym razie ja bardzo chętnie przeczytałabym kolejny tom, mam więc nadzieję, że autor nie postawił jeszcze ostatniej kropki w tej historii.
Adam Dzierżek – urodzony w 1993 roku w Gołdapi; zawodowo związany z branżą bezpieczeństwa i ochrony. Pasjonat literatury kryminalnej, a w szczególności szeroko pojętego nurtu Noir.
Autor recenzji: Katarzyna Rosół
Tytuł: Nieco bliżej piekła
Autor: Adam Dzierżek
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 15.06.2022
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Initium.